poniedziałek, 29 listopada 2010

Komentarz do Ewangelii – 30.11.2010

Wtorek I Tygodnia Adwentu
Łk 10,21-24
Jezus rozradował się w Duchu Świętym

Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.

Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić".

Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: "Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli".


 

Tylko prostaczek jest wstanie przyjąć Jezusa, Jego mądrość i moc. Ludzie wykształceni często narażeni są na zadufanie i zamknięcie w sobie. Uważają, że są samowystarczalni, że Bóg i Jego słowo nie są im do niczego potrzebni. Ale tacy ludzie tylko z pozoru są szczęśliwi. Bo prawdziwym szczęściem jest widzieć Chrystusa i słuchać Jego słów. "Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli".

Prawdziwym błogosławieństwem (szczęściem) nie jest ani ludzka mądrość, która de facto jest głupotą w oczach Boga, ani światowa roztropność, która raczej jest wyrafinowaniem, ale prawdziwym szczęściem jest umiejętność dostrzegania Chrystusa na ulicach naszej codzienności, w chwilach zwyczajnych, podążając za Jego słowem spisanym na kartach Biblii i znajdując Go w drugim człowieku.

Prośmy dziś Jezusa, aby otworzył nasze uszy na Jego słowo i aby otworzył nasze oczy na potrzeby naszych bliźnich.

Komentarz do Ewangelii – 29.11.2010

Poniedziałek I Tygodnia Adwentu
Mt 8,5-11
Wielu ze Wschodu i Zachodu przyjdzie do królestwa niebieskiego

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: "Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi". Rzekł mu Jezus: "Przyjdę i uzdrowię go".

Lecz setnik odpowiedział: "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi".

Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: "Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim".


 

Ewangelia dzisiejsza napełnia nasze serce niezwykłą nadzieją. To my należymy do tych wielu, którzy przygodzą ze Wschodu i Zachodu, i zasiadają do stołu w królestwie niebieskim. Lecz, aby tam zasiąść potrzeba tylko jednego. Potrzeba wiary na wzór wiary Abrahama lub setnika z dzisiejszej Ewangelii.

W co uwierzył setnik albo Abraham, że Jezus daje ich nam za wzór. Jeden i drugi wierzyli mocno w potęgę Bożego słowa. "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie".

Jesus chce, abyśmy uwierzyli w moc Jego słowa, moc słowa Bożego. Słowo Boga jest wstanie nie tylko uzdrowić czy wskrzesić człowieka, ale przede wszystkim tak go usposobić, ukształtować, aby stał się godny zasiąść do stołu królestwa niebieskiego razem z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem.

Prośmy dziś Jezusa, aby przymnożył nam wiary w moc i potęgę Jego słów. Aby nauczył nas słuchać Biblii i żyć nią na co dzień.

Komentarz do Ewangelii – 28.11.2010

I Niedziela Adwentu (rok A)
Mt 24,37-44
 Potrzeba czujności w oczekiwaniu na przyjście Chrystusa


 

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. 

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie".


 

Pierwsza Niedziela Adwentu to początek nowego roku liturgicznego. Rozpoczynamy go od wezwania do oczekiwania, bo taki jest duchowy sens adwentu – oczekujemy na przyjście Pana. "Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie". Oczekiwanie, czujność to prawdziwa codzienność uczniów Chrystusa. Dla innych – dla dzieci tego świata – pozostało jedzenie i picie, żenienie się i zamążpójście.

Są takie wartości w życiu człowieka, dla których warto porzucić inne: małżeństwo, dobrobyt, przyjemności. Do domów opływających dostatkiem lubią włamywać się złodzieje. Szatan jest wstanie pozbawić nas wszystkiego w mgnieniu oka. Jak biblijny potop pochłonął wszystko, co nie było przygotowanie na jego nadejście, tak szatan pochłonie wszystko, co nie będzie gotowe na przyjście Chrystusa.

Tak jak Noe odpowiedział na Boże wezwanie i ocalił swoje życie, i my musimy odpowiedzieć na to Chrystusowe wezwanie z dzisiejszej Ewangelii: "Bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie".

Co znaczy być gotowym? Odpowiedź daje nam św. Paweł w liście do Rzymian: "Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom".


 

sobota, 24 kwietnia 2010

Refleksja nad Ewangelią na IV Niedzielę Wielkanocną (J 10,27-30)

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.


 

Czwarta niedziela wielkanocna jest obchodzona w Kościele jako niedziela Dobrego Pasterza, która rozpoczyna tydzień modlitw o nowe powołania do życia kapłańskiego i zakonnego. Takiego wyboru dokonano pod wpływem dzisiejszej Ewangelii, która ukazuje Jezusa jako Dobrego Pasterza.


 

Lecz tak naprawdę Jezus w dzisiejszej Ewangelii opowiada nie tyle o samym sobie, ile raczej o swoich owcach. Jakie są zatem te owce, które należą do Chrystusa? To są te, które zna Jezus, ponieważ one słuchają Jego głosu. Te owce otrzymują życie wieczne, ponieważ chodzą za Dobrym Pasterzem.


 

W ten sposób Jezus daje nam dzisiaj konkretne wskazówki, jak każdy z nas może stać się Chrystusową owcą. Po pierwsze należy słuchać Jego głosu. Codzienne lektura Biblii jest pierwszym warunkiem przynależności do Chrystusa. Święty Hieronim powiedział, że "nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością Chrystusa". Chrystus mówi dziś do każdego z nas, że jeśli nie poznamy Go z kart Biblii to i On nas nie pozna.


 

Po drugie należy iść za Jezusem. Nie wystarczy przecież sama znajomość treści Biblii. Chrześcijanie czytają Pismo święte, nie dla zdobycia wiedzy, ale dla zdobycia życia wiecznego. A życie wieczne zdobywa się przez wcielanie Słowa Bożego w życie. Iść za Jezusem, naśladować Chrystusa, oznacza życie zgodne z Ewangelią.


 

Jeśli tak postępować będziemy to Chrystus już dziś obiecuje nam, że nikt nie zdoła wyrwać nas z ręki Boga. Słuchanie głosu Dobrego Pasterza, poprzez lekturę Biblii, oraz wcielanie tego Bożego Słowa w życie jest gwarancją naszej więzi z Chrystusem i życia wiecznego w Królestwie Bożym.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Refleksja nad Ewangelią na III Niedzielę Wielkanocną (J 21,1-14)

Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi - i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

 
 

Jak apostołowie smutni i zawiedzeni wracamy do swojej codzienności. Zarzucamy sieci naszych marzeń i z odmętów naszej pamięci próbujemy wyciągnąć na brzeg wspomnienia wydarzeń dawno minionych. Żyjemy cały czas iluzją, motani od brzegu wspomnień do brzegu marzeń, od przeszłości do przyszłości. Takie kołysanie się na wzburzonych falach może doprowadzić jedynie do wywrócenia naszej życiowej łodzi. Trzeba żyć tu i teraz, a nie rozmywać się między przeszłością a przyszłością.

 
 

Jezus nie chce, abyśmy uciekali od teraźniejszości. On sprowadza nas dzisiaj na ziemię: "Dzieci, czy macie co na posiłek?" Jest to pytanie troskliwego Ojca. Jezus wie, że bez systematycznych i obfitych posiłków nie może się w nas rozwinąć życie. On sam rozpalił dla nas na ziemi żarzące węgle Ducha Świętego, na których przygotował rybę i chleb – symbolizujące pokarm duchowy – Słowo Boga i Eucharystię.

 
 

On sam zachęca nas "Chodźcie, posilcie się!" Czy będę systematycznie odpowiadał na zaproszenie Pana i codziennie wraz z Nim zasiądę do obfitego śniadania – karmiąc się Jego Słowem i Jego Ciałem? Codzienna, systematyczna i obfita, to znaczy głęboka a nie powierzchowna, lektura Biblii oraz coniedzielna Eucharystia to pokarm, który doprowadzić nas może do życia wiecznego.

 
 

Ten pokarm jest także gwarantem "obfitości" w naszej apostolskiej pracy na rzecz rozszerzania się królestwa Bożego. On także sprawi, że po trudach naszej doczesnej pracy na drugim brzegu życia, w blasku nowego poranka, spotkamy Chrystusa Zmartwychwstałego. Nie zaniedbujmy tego daru. Niech rozpoczynający się dzisiejszą niedzielą Tydzień Biblijny stanie się dla nas okazją do pogłębienia naszej więzi z Chrystusem w Jego Słowie.

sobota, 10 kwietnia 2010

Refleksja nad Ewangelią na II Niedzielę Wielkanocną (J 20,19-31)

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.

 
 

Tutaj jak i tam "drzwi" bywają często zamknięte. Zamykamy drzwi z różnych powodów, ale najczęściej z obawy przed kimś. Jezus jest większy od naszego lęku. On potrafi przekroczyć prób naszego strachu, obaw i egoistycznych złudzeń.

 
 

Jeśli jeszcze dziś, w drugą niedzielę wielkanocną, tak jak Tomasz Didymos, niedowierzam w zmartwychwstanie Jezusa, mogę śmiało prosić Go, aby ukazał mi swoje dłonie i bok. Miłość to gotowość na zranienia. Jezusowe rany, przebitego boku i dłoni, są najlepszym dowodem miłości Jezusa do każdego z nas. Uczmy się dostrzegać w naszych zranieniach miłość Jezusa.

 
 

Uczmy się dostrzegać obecność Zmartwychwstałego nie zmysłem wzroku, ale oczami wiary. Błogosławieni są bowiem Ci, który nie widzieli, a uwierzyli. Mocna wiara pozwala otworzyć na Miłosierdzie Boga zaryglowane drzwi naszych serc. Wobec faktu zmartwychwstania nikt z nas nie może pozostać obojętny. Czas, abyśmy wybiegli z naszego wieczernika i poszli tam gdzie drugi człowiek potrzebuje usłyszeć prawdę o Jezusie. "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i ja was posyłam" – mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Chrześcijaństwo to nie statyczne dogmaty i zasady moralne, lecz żywa osoba Jezusa Chrystusa.

 
 

Nie możemy pozwolić, aby współczesny świat za pieniądze wygodnictwa i pseudowolności szerzył kłamliwą plotkę, że potajemnie wykradliśmy ciało Nazarejczyka. Niewolno nam być obojętnym wobec kłamstw dzisiejszego świata. Dziś Jezus zobowiązuje nas, abyśmy wszędzie świadczyli o Prawdzie. Duch Święty został nam dany! Nie lękajmy się świata! Z odwagą głośmy, że Jezus prawdziwie zmartwychwstał i jest jedynym Zbawicielem i Panem naszego życia.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Refleksja nad Ewangelią I Niedzieli Wielkanocnej (J 20,1-9)

A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.


 

Jeszcze czujemy głód i pragnienie po czterdziestodniowym poście. Jeszcze odczuwamy wielkopiątkowy smutek i ból po stracie Kogoś bliskiego. Jeszcze odczuwamy zmęczenie po długiej i późnej Liturgii Wigilii Paschalnej. A jednak zrywamy się wcześnie rano, gdy jest jeszcze ciemno, aby pobiec do grobu razem z Marią Magdaleną.


 

Grób nie jest miejscem radości życia lecz smutku śmierci. Grób to miejsce rozpaczy, bez nadziei. To miejsce śmierci i rozkładu tego co mnie stanowiło. Każdy z nas doświadcza wielokrotnie własnego grobu. Czasem nawet grobu kogoś bliskiego. Czasem przypominamy bardziej gnijącego trupa niż żyjącego człowieka.


 

Potrzeba nam jednak takiego doświadczenia. Potrzeba nam śmierci. Każdy z nas musi nauczyć się umierać, bo życie zostało nam dane właśnie po to, abyśmy nauczyli się umierać – nie żyć już wyłącznie dla siebie, ale zacząć żyć dla drugich.


 

Razem z Marią Magdaleną idziemy do grobu naszego życia. Właśnie tu przez cały Wielki Post skrzętnie składaliśmy nasze grzechy i wszystko to co sprawia, że żyliśmy wyłącznie dla siebie. Dziś w poranek zmartwychwstania okazuje się, że grub jest pusty! Nie ma już w naszym życiu grzechu, niewoli nałogów, nieuporządkowanych popędów, egoizmu i innych wad. Grób jest pusty! Nie ma już śmierci, ale jest ŻYCIE! To Życie, któremu na imię Jezus – dziś zaczął królować nad śmiercią. Nad moją śmiercią!


 

Czy dopuszczam do świadomości myśl, że Jezus dziś zmartwychwstał właśnie dla mnie, po to, abym ja mógł żyć? Czy raczej uważam – podobnie jak Maria Magdalena – że to, co jest w moim życiu najcenniejsze – Jezus Chrystus – został przez kogoś skradziony?


 

Dziś Jezus wzywa mnie do pielgrzymki w głąb własnego grobu, aby przekonać się, że niema w nim już śmierci, ale że tryumfuje w nim Życie – Zmartwychwstały Chrystus!

piątek, 2 kwietnia 2010

Droga Krzyżowa na Wielki Piątek

Droga krzyżowa
z Psalmem 22

Pieśń.

C. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
W. Amen.

C. Pan z wami.
W. I z duchem Twoim.

Droga krzyżowa, którą właśnie rozpoczynamy, jest nabożeństwem, w którym chcemy zjednoczyć się z cierpieniami naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Dziś będziemy się modlić słowami Psalmu 22, który został napisany kila wieków przed wydarzeniami Wielkiego Piątku, a który w piękny, poetycki sposób opowiada o wydarzeniach, które spełniły się na osobie Jezusa Chrystusa. Sam Jezus modlił się słowami tego Psalmu wielokrotnie. Ewangeliści odnotowują, że nawet w ten ostatni dzień swego życia, wisząc na krzyżu, Jezus modli się słowami Psalmu 22 wołając: Eli, Eli, lema sabachthani? to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt 27,46). Niech to nasze duchowe kroczenie za Jezusem drogą jego męki i śmierci doprowadzi nas wszystkich do zmartwychwstania w Chrystusie i do nowego życia w Jego królestwie.

C. Módlmy się. Boże, Ty przez mękę Chrystusa, Twojego Syna a naszego Pana, zniweczyłeś śmierć, która wynikła z grzechu pierworodnego i jako dziedzictwo przeszła na wszystkie pokolenia, spraw, abyśmy wszczepieni w Chrystusa i uświęceni przez łaskę nosili w sobie podobieństwo do Niego, jak z konieczności natury nosiliśmy podobieństwo do Adama. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja I
Jezus na śmierć skazany

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku.
Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz,
wołam i nocą, a nie zaznaję pokoju.
A przecież Ty mieszkasz w świątyni,
Chwało Izraela! (22,2-4).

Samotność.
Samotność sprawia człowiekowi największy ból.
Jezus został opuszczony przez wszystkich.
Doznaje tak głębokiej samotności,
że odczuwa opuszczenie nawet samego Boga Ojca.

Czy potrafię dostrzec samotność Chrystusa w drugim człowieku?
Jak ja przeżywam własną samotność?

Jezu, skazany na śmierć za moje grzechy,
naucz mnie trwać w samotności przy Tobie.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja II
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Tobie zaufali nasi przodkowie,
zaufali, a Tyś ich uwolnił;
do Ciebie wołali i zostali zbawieni,
Tobie ufali i nie doznali wstydu (22,5-6).

W tej stacji Jezus uczy nas,
że w chwilach, gdy na nasze barki spada ciężar krzyża tak wieki,
że trudno nam go dźwigać,
jedynym wybawieniem jest bezgraniczna ufność Bogu,
nawet wbrew wszelkiej ludzkiej nadziei.

Czy pomagam ludziom, którzy są w trudniejszej sytuacji życiowej ode mnie?
Czy ufam jedynie Bogu? Czy raczej ufam jedynie sobie?

Jezu, dźwigający krzyż naszych słabości,
naucz mnie bezgranicznej ufności Bogu.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja III
Jezus upada pod krzyżem

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Ja zaś jestem robak, a nie człowiek,
pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu (22,7).

Pierwszy upadek Jezusa
pokazuje nam Jego solidarność,
ze wszystkimi ludźmi poniżanymi
i odrzucanymi przez innych.

Czy pochylam się nad biedą duchową i materialną innych ludzi?
Czy potrafię przyjmować obelgi i wzgardę innych ludzi?

Jezu, powalony pod ciężarem krzyża,
naucz mnie znosić z cierpliwością wzgardę,
jakiej doświadczam od innych.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja IV
Jezus spotka swoją matkę

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Ty mnie zaiste wydobyłeś z matczynego łona;
Ty mnie czyniłeś bezpiecznym u piersi mej matki.
Tobie mnie poruczono przed urodzeniem,
Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki (22,10-11).

Najważniejsza jest obecność
nawet w tedy gdy nie mogę fizycznie pomóc
tak, jak nie mogła pomóc Maryja
obecność jest umocnieniem do dalszej drogi.

Czy jestem wsparciem dla innych?
Czy stać mnie na obecność przy drugim człowieku
i szczere współczucie?

Jezu, spotykający na swojej drodze bolesną Matkę,
naucz mnie tak współczuć innym,
abym był dla nich autentycznym wsparciem.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja V
Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Nie stój z dala ode mnie,
bo klęska jest blisko,
a nie ma wspomożyciela (22,12).

Jezus żeli się Ojcu,
że na ziemi nie ma wspomożyciela.

Czy pomagam innym z własnej inicjatywy
czy raczej dlatego, że mnie coś przymusza do tego?

Jezu, który solidaryzujesz się ze wszystkimi,
którzy myszą nosić krzyże innych,
dodaj mi sił w przezwyciężaniu oporów i lęków.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VI
Weronika ociera twarz Jezusowi

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
rozwierają wargi, potrząsają głową:
Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,
niechże go wyrwie, jeśli go miłuje (22,8-9).

Tak łatwo przychodzi potępić nam drugiego człowieka,
a tak ciężko dostrzec w nim Chrystusa.

Czy otaczam modlitwą wszystkich,
którzy niedomagają duchowo lub fizycznie?
Czy raczej oceniam innych
po wyglądzie, zachowaniu, majętności?

Jezu , pozwalający Weronice otrzeć swą twarz,
naucz mnie dostrzegać w każdym człowieku
Twoje najświętsze oblicze.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VII
Jezus upada po raz drugi

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Otacza mnie mnóstwo cielców,
osaczają mnie byki Baszanu.
Rozwierają przeciwko mnie swoje paszcze,
jak lew drapieżny i ryczący (22-13-14).

Czasami sława bywają cięższe od krzyża.
Krzyki złości, przekleństwa, obelgi, fałszywe osądy
przywalają mocno do ziemi.
Zszarganą opinie ciężko jest naprawić.

Czy zawsze mówię dobrze o drugim?
Czy zdarzyło mi się kogoś zranić słowem?

Jezu, powalony na ziemię złymi słowami,
naucz mnie mówić tylko dobrze o innych,
abym nigdy nikogo nie potępił.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja VIII
Jezus pociesza płaczące niewiasty

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Rozlany jestem jak woda
i rozłączają się wszystkie moje kości;
jak wosk się staje moje serce,
we wnętrzu moim topnieje (22,15).

Współczuć to znaczy dostrzegać ból drugiego
we własnym sercu.

Czy stać mnie na łzy z płaczącymi?
Czy raczej uciekam z dala od nich,
szukając tylko tych, z którymi mogę się cieszyć?

Jezu, pocieszający płaczące niewiasty,
naucz mnie płakać nad własnymi grzechami.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja IX
Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Moje gardło suche jak skorupa,
język mój przywiera do podniebienia,
kładziesz mnie w prochu śmierci.
Bo sfora psów mnie opada,
osacza mnie zgraja złoczyńców (22,16-17a).

W trzecim upadku
Jezus solidaryzuje się ze wszystkimi,
którzy zostają powaleni na ziemie
złymi czynami innych.

Czy postępuje wyłącznie świadcząc innym dobro?
Czy zdarza mi się kogoś okraść, oszukać,
a może nawet zabić?

Jezu, upadający pod ciężarem naszych złych czynów,
naucz mnie wybierać zawsze dobro,
a odrzucać od siebie złe zamiary.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja X
Jezus z szat obnażony

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

A oni się wpatrują,
sycą mym widokiem;
moje szaty dzielą między siebie
i los rzucają o moją suknię (18b-19).

W tej dziesiątej stacji Jezus ponosi karę
za nasze grzechy przeciwko czystości.

Czy zachowuję czystość według swego stanu życia?
Czy nie karmię się pornografią, prostytucją, cudzołóstwem?
Czy do grzechu przeciw czystości nienasłaniem innych?

Jezu, obnażony moją nieczystością,
naucz mnie postrzegać ciało jako świątynie Twego Ducha,
a nie obiekt pożądania.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XI
Jezus do krzyża przybity

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Przebodli ręce i nogi moje,
policzyć mogę wszystkie moje kości (17b-18a).

W przybici rąk i nóg Jezusa
dostrzegamy Jego bezgraniczne posłuszeństwo
i całkowity dar dla drugiego.

Czy potrafię poświęcić wszystko dla drugich
ze względu na Chrystusa, który oddał wszystko dla mnie?

Jezus, przybity do krzyża,
naucz mnie rezygnowania z siebie
na rzecz innych.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XII
Jezus na krzyżu umiera

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka;
Pomocy moja, spiesz mi na ratunek!
Ocal od miecza moje życie,
z psich pazurów wyrwij moje jedyne dobro,
wybaw mnie od lwiej paszczęki
i od rogów bawolich - wysłuchaj mnie! (22,20-22).

Cisza,
czy Bóg odpowie na wołanie Chrystusa?
Wydaje się, że to już koniec, ale…

Czy zawsze, nawet w sytuacjach po ludzku beznadziejnych,
ufam bezgranicznie jedynie Bogu?

Jezu, zamordowany przez ludzi,
naucz mnie wypełniać wolę Bożą do ostatnie chwili życia.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XIII
Jezus zdjęty z krzyża

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Będę głosił imię Twoje swym braciom
i chwalić Cię będę pośród zgromadzenia:

Chwalcie Pana wy, co się Go boicie,
sławcie Go, całe potomstwo Jakuba;
bójcie się Go, całe potomstwo Izraela!

Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka,
ani nie ukrył przed nim swojego oblicza
i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego (22,23-25).

Zdjęli martwe ciało z krzyża,
ale czy zniknął smutek i cierpienie?
Złożyli na matczyne łono
owoc dający życie wieczne.

Jezu, zdjęty z krzyża,
naucz mnie zmieniać rozpacz śmierci w nadzieję życia.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Stacja XIV
Jezus do grobu złożony

C. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż swój święty świat odkupić raczył.

Dzięki Tobie moja pieśń pochwalna płynie w wielkim zgromadzeniu.
Śluby me wypełnię wobec bojących się Jego.

Ubodzy będą jedli i nasycą się,
chwalić będą Pana ci, którzy Go szukają.
Niech serca ich żyją na wieki.

Przypomną sobie i wrócą do Pana
wszystkie krańce ziemi;
i oddadzą Mu pokłon
wszystkie szczepy pogańskie,

bo władza królewska należy do Pana
i On panuje nad narodami.

Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi,
przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują.


A moja dusza będzie żyła dla Niego,
potomstwo moje Jemu będzie służyć,
opowie o Panu pokoleniu przyszłemu,
a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi,
który się narodzi: Pan to uczynił (22,26-32).
Amen.

Grób to jeszcze nie koniec,
ale to dopiero początek,
nowego i wiecznego życia.

Jezu, stępujący do otchłani,
wydobądź mnie z czeluści moich nieprawości.

C. Któryś za nas cierpiał rany
W. Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.

Zakończenie

Na zakończenie tego nabożeństwa, dla uzyskania odpustu zupełnego na zwykłych warunkach, odmówmy modlitwę w intencjach, które nosi w swoim sercu papież Benedykt XVI: Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Któryś za nas…

C. Pan z wami.
W. I z duchem Twoim.

C. Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, + i Duch Święty.
W. Amen.

Pieśń.

niedziela, 28 marca 2010

Pragnę

Z Krzyża rozlega się wołanie: „Pragnę!” Czego pragnie Jezus konając na krzyżu? Czy ja jestem wstanie zaspokoić Jego pragnienie? To samo „pragnę” usłyszała samarytanka, która spotkała Jezusa przy studni jakubowej. Przyszła zaczerpnąć wody, albowiem również i ona była spragniona. „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi pić! - wówczas prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej” (J 4,10). Zdziwiła się Samarytanka i dziwi się dzisiejszy świat: „studnia jest głęboka, a Ty, Panie, nie masz czerpaka” (4,11). Studnia jest głębsza niż jej się wydawało. Albowiem sam Bóg jest „źródłem wody żywej”.

Czas Wielkiego Postu to droga przez pustynię w poszukiwaniu źródła „wody żywej”. Dziś ostatnia niedziela Wielkiego Postu. Wszystko kiedyś musi się skończyć. Kończy się czas naszego przygotowania do Świąt Paschalnych, zostało jeszcze zaledwie kilaka dni.

Dzisiejsza niedziela wzywa nas do zastanowienia się czy czas mijających czterdziestu dni Wielkiego Postu był przeżyty przeze mnie właściwie. Jak wyglądało do tej pory moje przygotowanie do najważniejszych świąt chrześcijaństwa. Czy uczestniczyłem w nabożeństwach wielkopostnych, czy brałem udział w rekolekcjach wielkopostnych, czy skorzystałem już sakramentu pokuty i pojednania, czy radykalnie podjąłem walkę z moimi grzechami, słabościami czy nałogami, czy modliłem się o przebaczenie grzechów moich i moich bliźnich, czy w tym okresie zachowywałem święty post (i nie uczestniczyłem w zabawach, tańcach), czy podjąłem jakieś dobrowolne umartwienia, czy wspomagałem potrzebujących (dając jałmużnę dla najbiedniejszych)?

Od tego jak przeżyliśmy ten czas przygotowania zależy całe nasze świętowanie. Nie ma świąt wielkanocnych jeśli się do nich dobrze nie przygotujemy. Zostało kilka dni. Wykorzystajmy ten czas!

Niedziela Palmowa jest początkiem Wielkiego Tygodnia. Dziś w całym Kościele uroczyście wspominamy pamiątkę wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Ta niedziela nazywana jest również niedzielą Męki Pańskiej. Dziś, podczas tych ostatnich w tym roku Gorzkich Żali, chcę wraz z wami pochylić się nad Misterium Passionis, nad tajemnicą Chrystusa Ukrzyżowanego. To właśnie tu – z Chrystusowego Krzyża – bije dla nas źródło wody żywej.

Samarytanka nie wiedziała, że czerpakiem, którym można czerpać „wodę dającą życie wieczne” jest Chrystusowe przykazanie miłości; przykazanie miłości, którego najpełniejszym objawieniem jest śmierć Chrystusa na drzewie Krzyża. Tu, na Krzyżu, Chrystus Wcielony Bóg, oddaje swoje życie z miłości do każdego z nas. Właśnie tu, włócznią rzymskiego żołnierza, zostało otwarte Serce Boga, z którego wytrysnęła „woda życia”.

Każde życie rodzi się z miłości. „Bóg jest miłością” - pisze św. Jan - to znaczy, że jedynie On jest źródłem życia. Dobry i miłosierny Bóg, jako jedyne źródło życia powołuje wszystko do istnienia. On także stworzył każdego z nas i pragnie naszego szczęścia. „Ukochałem Cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla Ciebie łaskawość” (Jr 31,3). Bóg kocha Ciebie bezinteresownie i nie stawia przy tym żadnych warunków. Na jego miłość nie musisz zasługiwać, On kocha Cię dlatego, że jesteś i nic tego już nie zmieni. „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu; ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała Ja nie zapomnę o Tobie” (Iz 19,15).

Pić za źródła „wody żywej” to znaczy pić ze stutulni Bożej miłości, ze studni, która nie ma dna. „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, - mówi do Samarytanki Jezus - nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,14).

Potrzeba, aby każdy z nas w głębi swego serca wykrzyknął tak jak kobieta z Samarii: „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać” (J 4,15). Tylko Jezus może zaspokoić Twoje pragnienie.

Z Krzyża rozlega się wołanie: „Pragnę!” Jedynym pragnieniem Chrystusa: jest moja i Twoja odpowiedź na jego bezinteresowną i bezgraniczną miłość.

„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec” (1 J 3,1): „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32). Człowiek odrzucił miłość Boga i popadł w grzech, którego konsekwencją jest śmierć. Lecz Bóg kocha nas tak mocno, że nie może pozostawić nas na zawsze w grobach Otchłani. On pragnie naszego szczęścia i nie mógł by nam pozwolić umrzeć na wieki. Dlatego też oddał swego Jednorodzonego, Umiłowanego Syna na okup za wszystkich ludzi. Tak nas umiłował, że pozwolił ukrzyżować swojego własnego Syna. „Bóg okazał nam swoje miłosierdzie przez to, że Chrystus umarł za nas gdyśmy jeszcze byli grzesznikami” (Rz 5,8). Bóg nie odrzucił Cię z powodu brzydoty Twego grzechu. On wziął na Siebie wszystkie jego konsekwencje, abyś Ty mógł być wolny!

Jeśli do końca nie zdajesz sobie sprawy ze skutków Twojego grzechu, który okalecza najpierw Ciebie samego, to wyobraź sobie: …gorycz człowieka opuszczonego i zdradzonego przez tych, których kochał. Wyobraź sobie: …zakrwawione ciało człowieka, rozrywane metalowymi haczykami rzymskich biczów, …nadgarstek, w który wdziera się gwóźdź o średnicy 1,5 cm i długości 30, …każdą z 5480 broczących krwią ran, …jeden oddech, który na krzyżu trzeba opłacić potwornym bólem, …cierpienie graniczące z obłędem, …śmierć człowieka zupełnie niewinnego, jedynego sprawiedliwego – Jezusa.

Ale ta historia nie kończy się na śmierci. Jezus do końca zaufał Ojcu, dzięki temu pokonał śmierć i lęk przed nią – Zmartwychwstał!

Krzyż nie jest dla chrześcijan drzewem zgorszenia i hańby, ale przeciwnie… Krzyż jest największym dowodem miłości Boga względem każdego z nas.

Życzę Ci, żebyś nigdy nie zapomniał, że Chrystus właśnie za Ciebie i za to żebyś Ty mógł być wolnym od śmierci: cierpiał potworne męki, był znieważany, opluty, zhańbiony, linczowany, bity do ostatku sił i w końcu umarł za Ciebie. On jest „zmartwychwstaniem i życiem” dlatego trzeciego dnia od śmierci powstał z martwych i żyje w swoim Kościele, czyli w każdym z nas. On pragnie żyć w codzienności każdego z nas. Przez Jego zmartwychwstanie i my zmartwychpowstaniemy i będziemy mieś życie wieczne.

Sam Jezus zapewnia nas: „Ja jestem Zmartwychwstanie i życie. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11,25).

czwartek, 18 marca 2010

Święta Paschalne

Zbliżają się najważniejsze dni w ciągu roku liturgicznego. Nie bez powodu każdy z tych dni nazywany jest wielkim, a nawet cały ten tydzień jest określany mianem Wielkiego Tygodnia.


Święta Wielkanocne to najstarsze święta w chrześcijaństwie i są obchodzone nieprzerwanie od czasów Jezusa. Z biegiem czasu zmieniał się jedynie ich charakter z Paschy żydowskiej (takiej jaką obchodził corocznie Jezus), aż do typowo chrześcijańskiej. To przejście dokonało się już za czasów Jezusa, gdy podczas Wieczerzy Paschalnej (określanej mianem Ostatniej Wieczerzy) dokonał pewnych innowacji (zabrakło baranka paschalnego – ponieważ Barankiem Paschalnym jest sam Jezus, ustanowienie sakramentów kapłaństwa i eucharystii oraz ścisłe powiązanie Świąt Paschalnych z Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa).


Najstarszym i najbogatszym przekazem tradycji związanej z obchodzeniem świąt wielkanocnych stanowi „Pamiętnik” pątniczki Egerii, która w latach 381–384 odbyła pielgrzymkę do Ziemi Świętej i opisała celebracje liturgiczne, w których tam uczestniczyła.


Niedziela Palmowa

Wielki Tydzień rozpoczyna się Niedzielą Palmową Męki Pańskiej. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa urządzano w tym dniu procesje dla upamiętnienia uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Tak to wydarzenie opisuje pątniczka Egeria: „O siódmej godzinie cały lud wchodzi więc na Górę Oliwną, to jest do kościoła w Eleona. Biskup siada i odmawia się hymny i antyfony stosowne do tego dnia i miejsca, podobnie też czytania. Gdy nadchodzi godzina dziewiąta, wstępują z hymnami do Imbomon, to jest na to miejsce, z którego Pan wstąpił do nieba, i tam siadają. W obecności biskupa bowiem cały lud zawsze powinien siedzieć, stoją sami tylko diakoni [...]. Kiedy nadejdzie godzina jedenasta, odczytany zostaje ustęp z Ewangelii o tym, jak dzieci z gałązkami i palmami wybiegły naprzeciw Panu mówiąc: «Błogosławiony, który przychodzi w Imię Pańskie». Wszystkie zaś dzieci, nawet te, które jeszcze nie potrafią chodzić, bo są maleńkie i niesione są na plecach przez rodziców, trzymają gałązki – jedne palmowe, inne oliwne – i prowadzą biskupa w ten sposób, w jaki prowadzono Pana. I tak ze szczytu góry przez całe miasto (Jerozolimę) do Anastasis (kościoła Grobu i Zmartwychwstania Pańskiego) wszyscy idą pieszo – a są wśród nich znakomite niewiasty (matrony) i (wielcy) panowie – prowadzą biskupa odpowiadając. I tak idą powoli, aby lud się nie zmęczył i już pod wieczór dochodzą do Anastasis. Gdy tam przybędą, choć to już wieczór, odbywają się nieszpory (lucernare), modlitwa przy krzyżu i lud zostaje rozesłany”.


Święty Czas

Z opisu Egerii dowiadujemy się, że już w IV wieku Kościół jerozolimski posiadał bardzo bogate obrzędy liturgiczne Wielkiego Tygodnia. Przechodzono z miejsca na miejsce zgodnie z trasą, jaką w te dni przemierzał sam Chrystus. Czytano wielokrotnie Pismo Święte, śpiewano wiele psalmów, pieśni i hymnów, zanoszono długie modlitwy. Obchody Niedzieli Palmowej trwały od świtu do zmierzchu, w pozostałe dni Wielkiego Tygodnia do północy, a w Wielki Piątek, Wielką Sobotę i Wielkanoc nawet przez całą noc. Czy dziś wypada nam narzekać, że nasze liturgie są zbyt długie? Chrześcijanie pierwszych wieków nie obawiali się „marnowania” czasu dla Boga, bo wierzyli, że „kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie” (2Kor 9, 6). Czas ofiarowany Bogu jest czasem świętym.


Rachuba czasu

W tym miejscu należy wyjaśnić także sposób rachuby czasu, jaki występuje w Biblii i jakim posługuje się Kościół do dnia dzisiejszego w odniesieniu do świąt liturgicznych. Dzień – zgodnie z tradycją żydowską, a następnie również chrześcijańską – rozpoczyna się o zachodzie słońca, a nie o północy. Dlatego właśnie chrześcijański dzień liturgiczny rozpoczyna się nieszporami (czyli modlitwą wieczorną), a nie jutrznią (modlitwą poranną). Dlatego też wszystkie liturgie sprawowane wieczorem (po zachodzie słońca, umownie po godz. 18.00) należą już do celebracji następnego dnia.

To wyjaśnienie jest konieczne, abyśmy mogli zrozumieć, dlaczego Triduum Paschalne, które rozpoczyna się w Wielki Czwartek, a kończy nieszporami Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego, trwa trzy dni, a nie cztery, jak by się mogło wydawać.


Święte Triduum Paschalne

Święte Triduum Paschalne jest najważniejszym czasem w ciągu całego roku liturgicznego. „Ponieważ Chrystus dokonał dzieła odkupienia ludzi i doskonałego uwielbienia Boga głównie przez swoje paschalne misterium, gdy umierając zniweczył naszą śmierć, a zmartwychwstając przywrócił nam życie, dlatego Triduum Paschalne Męki i Zmartwychwstania Pana jaśnieje jako szczytowy punkt całego roku liturgicznego. I jak niedziela zajmuje główne miejsce w tygodniu, tak uroczystość Paschy stanowi punkt główny w roku liturgicznym” (Normy Ogólne Kalendarza Rzymskiego 18).


Msza Wieczerzy Pańskiej

Triduum Paschalne rozpoczyna się w Wielki Czwartek Mszą Wieczerzy Pańskiej, która jako Msza wieczorna powinna być sprawowana ok. godz. 18.00 i należy już (zgodnie z tym, co powiedzieliśmy wyżej) do porządku wielkopiątkowego. W obrządku greckim wielkoczwartkowa Msza Święta jest wigilijną Mszą Wielkiego Piątku – Wigilią Paschy Ukrzyżowanego, podobnie jak w Wielką Sobotę wieczorem – Wigilia Paschy Zmartwychwstałego. Podobna myśl przyświeca odnowionej liturgii rzymskiej, gdyż Msza Wieczerzy Pańskiej zastępuje nieszpory i stanowi początek Triduum Paschalnego, które przypada na piątek, sobotę i Niedzielę Zmartwychwstania, a więc ta Msza Święta należy już do Ofiary Wielkopiątkowej. Ostatnia Wieczerza miała miejsce w nocy z czwartku na piątek i należała według żydowskiej rachuby czasu do piątku. Dlatego więc dniem zarówno pierwszej Ofiary Eucharystycznej, jak i Ofiary Krzyża jest ten sam dzień – Wielki Piątek. W ten sposób widzimy ścisły związek Eucharystii i Krzyża.


Celebracja tego dnia ma ten sam przebieg jak każda Eucharystia. Wyjątek stanowią obrzęd „umycia nóg”, którego można dokonać po homilii, oraz przeniesienie Najświętszego Sakramentu do kaplicy repozycji (przechowania) na zakończenie Eucharystii. Liturgia Słowa tej mszy nawiązuje do wieczerzy paschalnej. W pierwszym czytaniu z Księgi Wyjścia (12, 1–8. 11–14) słyszymy przepisy dotyczące sprawowania wieczerzy paschalnej przez Żydów w noc ich ucieczki z ziemi egipskiej. Święty Paweł Apostoł w Liście do Koryntian (11, 23–26) przypomina ustanowienie sakramentów Eucharystii i kapłaństwa podczas Ostatniej Wieczerzy Jezusa ze swymi uczniami. W Ewangelii święty Jan opowiadając o wydarzeniu Ostatniej Wieczerzy ukazuje nam Jezusa-Sługę, który umywając nogi swoim uczniom, daje im przykład bezgranicznej miłości i oddania.


Święty post

Podczas uroczystej Mszy Wieczerzy Pańskiej na hymn Chwała na wysokości Bogu biją wszystkie dzwony jako wyraz naszej radości z ustanowienia przez Chrystusa sakramentów paschalnych (eucharystii i kapłaństwa). Potem dzwony milkną aż do wigilii paschalnej. Nieużywanie podczas liturgii dzwonów, dzwonków i organów jest wyrazem naszej żałoby spowodowanej męką i śmiercią Chrystusa; jest to także jedna z form naszego postu.


W tych dniach (Wielki Piątek i Wielka Sobota) obowiązuje święty post paschalny. Nie jemy w tych dniach mięsa, a nasze posiłki winny być skromne. Post obejmuje nie tylko żołądek, ale wszystkie zmysły, dlatego wyłączone pozostają w tych dniach telewizory, radioodbiorniki, komputery i wszelkiego rodzaju przedmioty i urządzenia służące naszej rozrywce. Skromne powinny być także nasze rozmowy – wyrazem postu jest także milczenie. Od czasów starożytnych w Wielki Piątek i Wielką Sobotę nie sprawuje się Eucharystii.


Wielki Piątek

W centrum tego dnia stoi Krzyż. Do południa odprawiane są nabożeństwa drogi krzyżowej, a po południu ok. godz. 15.00, czyli godziny śmierci Chrystusa na krzyżu, zbieramy się w kościołach na sprawowaniu Liturgii Męki Pańskiej. Na początku słuchamy opisu męki Jezusa Chrystusa – Sługi Pańskiego, spisanego na cztery wieki przed narodzeniem Chrystusa przez proroka Izajasza (52, 13 – 53, 12). Autor Listu do Hebrajczyków (4, 14–16; 5, 7–9) nazywa Chrystusa „sprawcą wiecznego zbawienia wszystkich, który Go słuchają”. Punktem centralnym liturgii słowa tego dnia jest opis Męki Pańskiej według relacji naocznego świadka i umiłowanego ucznia Jezusa – św. Jana.


Po liturgii słowa następuje adoracja krzyża, która w tym dniu ma szczególnie uroczysty charakter. Krzyż najpierw jest odsłaniany i trzykrotnie ukazywany wiernym ze śpiewem „Oto drzewo krzyża”. Po czym wszyscy kolejno podchodzą, aby oddać cześć Chrystusowemu Krzyżowi przez pocałunek.


Po adoracji krzyża i komunii eucharystycznej następuje uroczyste przeniesienie Ciała Pańskiego do tzw. Grobu Pańskiego, gdzie będziemy go adorować aż do rozpoczęcia się wigilii paschalnej.


Wielka Sobota

W wielkosobotni dzień nie wolno sprawować sakramentów świętych poza pokutą i wiatykiem (namaszczeniem chorych i komunią w godzinie śmierci). Dziś kościół kontempluje tajemnicę zstąpienia Chrystusa do piekieł. Do otchłani Chrystus poszedł, aby uwolnić z niej praojca Adama i wszystkich sprawiedliwych, który umarli przed nadejściem Chrystusa. Jezus schodzi do piekieł, aby pokazać nam, jak daleko jest w stanie posunąć się miłość Boża w relacji do każdego z nas.


Wielka Sobota to także czas przygotowywania się bezpośredniego do Wielkanocy. To czas porządków i gotowania świątecznych potraw. Tradycyjnie w tym dniu przynosimy do poświęcenia potrawy przygotowane na świąteczny stół.


Wigilia Paschalna

Liturgia Wigilii Paschalnej rozpoczyna się po zachodzie słońca zapalaniem świecy paschalnej. Liturgię Światła kończy uroczyście wyśpiewany przez diakona hymn Exultet, który w pierwszej części wzywa całe stworzenie do radości i wielbienia Boga za dar Chrystusowego Zmartwychwstania, a w drugiej części jest modlitwą dziękczynną skierowaną do Boga Ojca.


Od światła liturgia prowadzi nas do słowa. W tę niezwykłą noc czuwania na cześć Pana, w noc zmartwychwstania Chrystusa, Kościół pragnie słuchać słowa Bożego. Noc z soboty na niedzielę jest pierwszym dniem stworzenia, w którym Bóg uczynił światłość. Światłość ta jest zapowiedzią zmartwychwstania Chrystusa, a On sam jest Słońcem nieznającym zachodu. Opis stworzenia (Rdz 1, 1 – 2, 2) otwiera liturgię słowa, która tej nocy składa się z siedmiu czytań starotestamentalnych, jednego z listów apostolskich i Ewangelii – łącznie dziewięć czytań. W drugim czytaniu (Rdz 22, 1–18) usłyszymy opowiadanie o ofierze Abrahama, która jest figurą (zapowiedzią) ofiary Chrystusa. Opowiadanie o przejściu Izraelitów przez Morze Czerwone (Wj 14, 15 – 15, 18) jest zapowiedzią (typem) chrztu św., który przeprowadza wierzących z niewoli grzechowej do ziemi obiecanej (symbol Kościoła). Pobożni Żydzi wierzą, że te trzy wydarzenia łączy jedna data. Tego samego bowiem dnia (według tradycji żydowskiej) Bóg rozpoczął swoje dzieło stwórcze, Abraham złożył swego jednorodzonego Syna w ofierze i tego samego dnia Izraelici przeszli przez Morze Czerwone. Żydzi wierzą, że w tym dniu także ukarze się Mesjasz. My już wiemy, że zapowiadany przez proroków Mesjasz tego właśnie dnia powstał z martwych i dokonał naszego odkupienia.


Po trzech czytaniach z Prawa (Tory), następują cztery czytania z Proroków – zgodnie z tym, co powiedział sam Chrystus, że wszystkie pisma starotestamentalne, tj. Prawo Mojżesza i Pisma Proroków spełniają się w Jego osobie. Najpierw czytana jest Księga Izajasza, największego z proroków (45, 4–14 oraz 55, 1–11), w której prorok zapowiada nowie i wieczne przymierze – przymierze, jakie zostało zawarte przez Chrystusa tej właśnie nocy. Prorok Baruch (3, 9–15. 33 – 4, 4) mówi o prawdziwej mądrości, która rodzi się ze słuchania słowa Bożego, a prorok Ezechiel (36, 16–28) o odnowieniu ludu Bożego przez pokropienie czystą wodą. Po każdym czytaniu i psalmie następuje modlitwa celebransa, ukazująca więź wydarzeń historii zbawienia z osobą Jezusa Chrystusa.


Po ostatnim czytaniu ze Starego Testamentu – na znak przejścia ze Starego Przymierza do Nowego – uroczyście, przy akompaniamencie dzwonów, śpiewamy hymn Chwała na wysokości Bogu. Po nim następuje czytanie z Listu do Rzymian (Rz 6, 3–11) mówiące o naszym przez chrzest uczestnictwie w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Uroczyście zaintonowane Alleluja rozbrzmiewa w Kościele po raz pierwszy od ponad 40 dni. Po nim następuje ewangeliczne opowiadanie o Zmartwychwstaniu Chrystusa.


Teraz od słowa Bożego liturgia prowadzi nas do źródeł wody chrzcielnej. Litanią do wszystkich Świętych wzywamy wstawiennictwa mieszkańców Nieba. W śpiewanej przez kapłana modlitwie wielbimy Boga za wodę dającą życie i prosimy o uświęcenie mocą Ducha Świętego tej wody, którą przez cały rok będziemy udzielać sakramentu chrztu. Na zakończenie Liturgii Chrzcielnej, odnawiając swój własny chrzest, wyrzekamy się zła i wyznajemy naszą wiarę. Po pokropieniu wodą następuje Liturgia Eucharystyczna. Na zakończenie liturgii Wigilii Paschalnej lub też przed pierwszą mszą poranną Niedzieli Wielkanocnej odbywa się procesja rezurekcyjna, która jest radosnym orędziem skierowanym do świata, oznajmiającym fakt Chrystusowego powstania z martwych. Liturgię kończy wielkanocne rozesłanie „Idźcie w pokoju Chrystusa, alleluja, alleluja!”.


Te trzy dni: począwszy od wielkoczwartkowego wieczoru aż do II Nieszporów Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego to nie trzy czy cztery oddzielne święta, lecz jedna nierozerwalna uroczystość. Zewnętrznym wyrazem tej prawdy jest brak liturgicznego rozesłania na zakończenie liturgii wielkoczwartkowej i wielkopiątkowej oraz brak znaku krzyża na rozpoczęcie liturgii wielkopiątkowej i liturgii Wigilii Paschalnej.


W tych dniach, Świętego Triduum Paschalnego, obchodzimy jedno misterium: wywyższenia Jezusa, Jego przejścia z tego świata do Ojca. Jego zbawcza śmierć i chwalebne zmartwychwstanie przywracają nam utracone życie i podobieństwo do Boga, dlatego tym uroczyściej winniśmy obchodzić paschę Chrystusa i bardziej jesteśmy świadomi, że jest to również nasza pascha.


czwartek, 21 stycznia 2010

Liturgia...

Na samym dnie ludzkiej duszy jest takie jedno pragnienie, którego nie zdoła wrazić żaden język, ani ludzki, ani anielski. Pragnienie, które nadaje sens całej ludzkiej egzystencji. Po co żyję? Jaki jest cel mojego życia? Na te pytania każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam. Ważne jest, abyśmy „nachylili ucha" i wsłuchali się w głos wołający z głębin naszego wnętrza. Jest to głos tęsknoty za Bogiem. Każdy człowiek pragnie ostatecznie tylko tego Jednego, w Nim – w Bogu – widzi ostateczny cel swojego życia, cel realizacji swoich najgłębszych pragnień, cel realizacji własnego „ja". „Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego!" woła Psalmista (Ps 42, 3), a św. Augustyn na początku swoich Wyznań napisze: „Niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie, mój Boże!"


Liturgia jest tą przestrzenią, w której najgłębsze pragnienia człowieka napotykają Bożą odpowiedź. Liturgia jest dziełem Boga, bo wszystko, co nas otacza, jest Jego dziełem: niebo i ziemia, rośliny, zwierzęta, nadto człowiek jest dziełem rąk Bożych. Liturgia jest dziełem Boga w sposób szczególny i wyjątkowy. Wszystko, co nas otacza, mówi nam o Bogu, ale tylko w liturgii Bóg daje się nam cały. Wszystko zostało stworzone, aby podtrzymywało nasze życie fizyczne, liturgia natomiast jest po to by udzielała nam życia nadprzyrodzonego w naszym wnętrzu – życia Bożego w nas. Wszystko, co stworzone, z rozkazu Boga, ma służyć człowiekowi, a w liturgii to sam Bóg służy człowiekowi.


Katechizm Kościoła Katolickiego podejmując myśl J. Corbona definiuje liturgię jako dzieło Boga na rzecz swojego Ludu. „W tradycji chrześcijańskiej pojęcie [liturgia] oznacza, że Lud Boży uczestniczy w dziele Bożym. Przez liturię Chrystus, nasz Odkupiciel i Arcykapłan, kontynuuje w swoim Kościele, z Kościołem i przez Kościół dzieło naszego odkupienia" (KKK 1069).


Jak zauważamy w liturgii przenikają się dwie płaszczyzny: Boga, który mówi do człowieka i człowieka, który odpowiada Bogu. Zatem liturgia jawi się nam jako dialog – ale dialog niezwyczajny, bo w tym dialogu, w odróżnieniu od innych, chodzi o nasze zbawienie wieczne – zatem jest to dialog zbawczy.


W owym zbawczym dialogu pierwsze Słowo należy do Boga. On, z nadmiaru swojej miłości, daje się cały człowiekowi w osobie Jezusa Chrystusa. Wszystko, co Jezus – Odwieczne Słowo Boga – dokonał, dokonuje i dokona w eschatologicznej przyszłości, jest w pełnym tego słowa znaczeniu Boską Liturgią. Całe misterium Chrystusa, jak mówi św. Leon Wielki, weszło do sakramentów Kościoła i dzięki temu każdy z nas przez znak sakramentalny ma dostęp do owoców (łask) tego misterium.


Liturgia zatem nie rozpoczyna się wraz ze znakiem krzyża na początku celebracji, ani się nie kończy wraz z końcowym błogosławieństwem, ale obejmuje wszystkie wydarzenia historii zbawienia i trwa po zakończonej celebracji, gdy przebóstwiająca łaska Ducha Świętego przemienia człowieka na obraz Jezusa Chrystusa (chrześcijanin staje się w ten sposób drugim Chrystusem), aż do eschatologicznego wypełnienia w Nowym Jeruzalem.


Żywy prawdziwy Bóg jest w pełni obecny i działający w Liturgii Kościoła. Bóg po prostu daje się cały człowiekowi w liturgii i przez liturgię. Na tak wspaniały dar człowiek poprzez stulecia szukał i nadal szuka należnego wyrazu dla swojej odpowiedzi, którą udziela Bogu. Dlatego właśnie tak wielką wagę przywiązujemy do zewnętrznej strony celebracji liturgicznej: do przestrzeni sakralnej, wystroju świątyni, czystości szat, do poprawnego czytania tekstów liturgicznych, do pięknego śpiewu i wreszcie do prawidłowiej i zgodnej z normami liturgicznymi celebracji.


Jeśli Bóg w liturgii udziela nam tak wzniosłego daru – jakim jest On sam – to człowiek winien ze swej strony czynić to samo: oddać Bogu to, co posiada, i to, czym jest. Liturgia nie może być ani połowiczna, ani tandetna. Ona ma angażować nas całych: duszę i ciało, intelekt i uczucia, wolę i zmysły. A z drugiej strony środki wyrazu, jakimi się posługujemy w liturgii, winny być jak najwyższej klasy.


W liturgii nie nam miejsca na udawanie. Nie możemy udawać, że na ołtarzu palą się świece, kiedy tam w rzeczywistości stoją plastikowe rury imitujące je swym wyglądem. Nie możemy udawać, że dla Boga spalamy najlepsze, wonne kadzidło, kiedy w rzeczywistości ono nie daje pięknego zapachu, ale po prostu śmierdzi. Nie możemy udawać, że podczas liturgii całym sercem wielbimy Boga śpiewem, gdy w rzeczywistości zatrudniony przez proboszcza organista daje upust swoim wirtuozyjnym zdolnościom. Nie możemy udawać, że przeżywamy liturgię jako spotkanie z prawdziwym, żywym i obecnym pośród nas Bogiem, kiedy tak naprawdę nawet sam celebrans swoją zewnętrzną postawą pokazuje, że liturgia dla niego jest wyłącznie rzemiosłem.


I tak można by było wymieniać dniami i nocami buble, które wkradły się do naszej celebracji, ale nie chodzi przecież o to, aby załamać się czy kogokolwiek potępiać, lecz chodzi raczej o to, żeby stanąć w prawdzie i próbować tak zmieniać nasze liturgie, aby stawały się autentyczne. Pytaniem, które warto postawić sobie podczas każdej celebracji liturgicznej, jest pytanie o moje doświadczenie Boga w celebrowanej przeze mnie liturgii: Czy tu i teraz, podczas liturgii, doświadczam obecności zmartwychwstałego Chrystusa? Czy w moim sercu rodzi się spontanicznie wewnętrzna radość i pokój? Czy moje postawy, gesty, słowa, śpiew są prawdziwe, to znaczy czy szczerze wypływają z mojego serca i naprawdę wyrażają moją wdzięczność Bogu za doświadczane tu i teraz zbawienie?